niedziela, 27 września 2009

currado ogólnie

Wczoraj zakończyłem currado (proces "uzdatniania" naczynka do użytku) dwóch nowych tykw, dla mnie i dla M., przy czym wydało ni się to wdzięcznym tematem do skrobnięcia paru słów.

Początkowo, chciałem opisać w jaki sposób, ja przygotowuje naczynka do pracy - ale opisów tego typu jest w internecie od groma [także w naszym rodzimym języku], więc dorzucanie kolejnego opisu, który nie będzie żadnym odkryciem, wydało się koniec końców bezcelowe, a i nie dysponuje póki co aparatem, którym mógłbym udokumentować proces, przez co cały opis byłby jeszcze bardziej ubogi.



Tymczasem, na co warto zwrócić uwagę - przedewszystkim - nie zalewać wrzątkiem! Podczas przeprowadzania swojego pierwszego currado (a i drugiego - nie wiem czemu jakoś nie powiązałem, wtedy tych faktów ze sobą), pierwszą porcję yerby zalałem wrzątkiem prosto z czajnika - i za pierwszym razem, i za drugim zaowocowało to pęknięciem ciągnącym się od górnej krawędzi naczynka w dół przez jakieś 2 cm. Zastanawiałem się nad jakimś sposobem nad sklejeniem - zapchaniem pęknięcia, ale większość rozwiązań, które przychodzą mi do głowy nie zdaje egzaminu - wosk pszczeli topi się pod wpływem ok. 60 kilku stopni, wszelkiej maści kleje typu "Kropelka" - lepiej nawetn ie myśleć wtedy o piciu z tego naczynka, być może żywica zdała by tu egzamin, ale nie miałem możliwości sprawdzenia. Pocieszające jest jednak to co zaobserwowałem z drugą tykwą (która potem zapleśniała, ale o tym kiedy indziej) z czasem coraz mniej wody wylewało się przez pęknięcie, i szparka zdaje się zaczęła się "lekko zasklepiać" - mam na myśli to, że wraz z upływem czasu i kolejnymi zalaniami mokre krawędzie zaczęły sklejać się ze sobą. Koniec, końców mam jeszcze trzecią tykwę, która również lekko napękła, i mam nadzieje, że "cud zrośnięcia" się powtórzy:)

Kolejną ważną rzeczą, o której warto przypomnieć osobom, które zabierają się za swoje pierwsze currado jest cierpliwość - oczywiście rozumiem - mojapierwszatykwachcezniejpicjuzteraz1!!12! - jednakże danie sobie na wstrzymanie zaowocuje w przyszłości - tykwa będzie lepiej zaimpregnowana i będzie dłużej nam służyć, myślę że 2-3 doby to optymalny czas jaki powinniśmy przeznaczyć na przygotowanie naczynka, a w tym samym czasie możemy napić się przecież z kubka, miski, garnka czy co tam też znajdzie nam się pod ręką. A skoro już jesteśmy przy cierpliwości, to i o dokładności warto pamiętać - jeżeli nie przyłożymy się do wyskrobywania pestek i resztek owocu z tykwy może nas czekać przesrana niespodzianka - sam nie miałem z tym nigdy do czynienia (na szczęście), ale nie raz zdarzyło mi się słyszeć i czytać o skutecznych przeczyszczających właściwościach tykwy.

Co jeszcze? Nie oszczędzajmy Y, widziałem kilka "porad", które zakładały użycie starego (zużytego wcześniej) nagromadzonego suszu do currado, osobiście zawsze używałem świeżego suszu, ciężko mi wyobrazić sobie scene, w której zbieram zieleninę z np dwóch/czterech dni, a potem przeprowadzam jeszcze za jej pomocą 3 dobowe currado, starczy mi, że raz przez głupotę tykwa mi zapleśniała. Zużyta yerba na pewno nie będzie zmarnowana - wszak przygotowujemy naczynko, które ma nam służyć przez długi czas, warto by było to zrobione porządnie.

Jeżeli ktoś szuka opisu, który przeprowadzi go przez currado krok po kroku to moim zdaniem zdecydowanie najlepszym jaki widziałem jest ten autorstwa maciejslu w tym miejscu. Z czystym sumieniem można go polecić każdemu. Na pewno nic złego się naczynku nie przydarzy.

3 komentarze:

  1. Ciekawy blog, dołączam do obserwatorów.
    Tutaj ciekawostka na temat naprawy tykwy (z tej strony:http://yerbamateinfo.pl/naczynia-matero-tykwa-calabaza-porongo.html):

    "Im dłużej używana tykwa tym lepiej, o ile zadba się, aby nie zapleśniała ani nie sfermentowała, po czym nie nadaje się użycia. Tubylcy bardzo niechętnie pozbywają się starych tykw i próbują je naprawić. Aby poradzić sobie z pęknięciem tykwy, używają fragmentu jelita owczego. Przewracają je na druga stronę i umieszczają tykwę wewnątrz mokrego jelita. Wysychając jelito kurczy się, sztywnieje i ściskając, uszczelnia tykwę. Dodatkowo nadaje atrakcyjny wygląd, podobny do plastra miodu. W innych częściach Argentyny pęknięta tykwa po namoczeniu jest zszywana końskim włosiem."

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh, dopiero teraz zobaczyłam datę ostatniego wpisu. Szkoda, że nie ma kontynuacji :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie zaczynam przygodę. Dziś przyszedł pocztą zestaw, ok. 16:00 zalałem świeży susz ciepłą wodą po w moim pierwszym naczynku. Szkoda tyle tego suszu ale czego się nie robi, żeby było dobrze:).Opinii i sposobów na Currado jest tyle co stron o Yerba Mate. Zamierzam trzymać susz zalany w naczynku co najmniej 24h. Najlepiej byłoby dłużej ale po tych wszystkich sposobach to sam już nie wiem. Mam nadzieję, że będzie dobrze i naczynko będzie długo służyło. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń